wtorek, 29 kwietnia 2014

Mroczny kolor w czeluściach szafy



Pewnego słonecznego poranka, kiedy ciepłe promienie wkradały się do mojego pokoju łaskocząc w policzki, a za oknem po różowej łące galopowały kolorowe jednorożce w telewizji emitowano śniadaniowy program......i pomimo, że takie audycje nie są w moim guście, zaintrygował mnie znajdujący się tam manekin krawiecki (jakieś takie zawodowe zboczenie chyba ;p )

.......Takim oto sposobem, zaczęłam mimowolnie słuchać tego co mówiła stylistka...:>

cytaty: 

nr1 'Czarny pasuje każdemu' .........no oczywiście, przecież urocza, jasno ruda, piegowata dziewczynka będzie wyglądała tak promiennie i słonecznie w czarnym....wystarczy jej dodać jeszcze czarna koronkowa woalkę na głowę i będzie wyglądała jakby pogrzebała połowę swojej rodziny :)

nr2 'Każdy powinien mieć w szafie czarna sukienkę' ......pewnie mężczyzn również miała na myśli, w sukienkach im tak uroczo....prawda Panowie? ;>

nr3 'Wystarczy nam tylko 5 rzeczy w szafie' ......odejmując wymieniona wcześniej czarną sukienkę oraz buty, bo w sumie też by się przydały....(w końcu trochę tak głupio chodzić boso)...to zostają nam aż 3 sloty na spodnie i 2 bluzki....wiecie 2 po to żeby prać je na zmianę :d

Oczywiście według tej pani stylistki kolor CZARNY jest idealny do wszystkiego
i na wszystkie możliwe okazję: na wesele, na imprezę, na spotkanie biznesowe....
myślę, że gdyby nie nasze tradycję pannę młodą również wcisnęłaby na siłę w czarna sukienkę, bo czemuż by nie, przecież to 'kolor idealny' ;d 

Dlaczego kolor czarny znajduję takie poparcie szczególnie wśród kobiet? 
Ponieważ jest on uznawany za kolor BEZPIECZNY, czyli wychodzimy z takiego założenia, że jak nie jestem przekonana czy w czerwonej sukience mi dobrze to lepiej wezmę czarna...
To samo tyczy się klasyki - czyli klasyka dobra na wszystko...
Nie jestem jakaś anty pod względem tego koloru i klasycznych krojów, ale kiedy widzę, 
że koleżanka kupiła kolejny klasyczny czarny żakiet i pyta mnie jak w nim wygląda....zastanawiam się po co jej 5 taki sam ;>

Myślę, że naprawdę warto inteligentnie dobierać garderobę i nie stawiać tylko na jeden kolor...Bawmy się odcieniami, odkrywajmy nowe, szukajmy jak najlepszych dla siebie :)
Nie bójcie się też przymierzać rzeczy w kolorach, które na pierwszy rzut oka wydają się nieciekawe...może to akurat wasz kolor i dopiero jak ubierzecie go na siebie rozkwitnie na was jak krokusy na wiosnę ;)







środa, 23 kwietnia 2014

Co nas w życiu irytuje? ....Koszmar czterech pór roku: SKRĘCONE NOGAWKI


Czasami bywa tak, że trafi nam się dzień, w którym mamy ostro pod górkę i to od samego rana...kiedy to wstajemy z łóżka zamroczeni jeszcze sennymi marzeniami i powłócząc nogami przemieszczamy się uparcie i z półsenna determinacją w kierunku kuchni,
aby zaparzyć nasza ulubiona kawę i okazuję się, że... SORRY, ale ktoś skradł ostatnie najcenniejsze czubate łyżeczki kawy....:> ....i smuteczek...i nasuwają się pytania, dlaczego ja? dlaczego akurat dzisiaj?...dorzućmy jeszcze panią z recepcji, która
nie ogarnia swojej pracy i tego, że być może jak na recepcje przystoi, przydałoby się zapisywać wizyty osób rejestrujących się telefonicznie..........Ale jest coś jeszcze gorszego, coś dużo mroczniejszego...coś, na co nie pomoże nam wieczór przy szklance whisky....to..to....skręcające się nogawki O.o (widoczne na rys. 1 i 2)

Każdy z nas zna to okropne uczucie, kiedy po założeniu spodni (szczególnie tych obcisłych) zastanawiamy się w pewnym momencie czy aby na pewno nie ubraliśmy ich
tył na przód....bo nogawka jak opętana przekręca się z premedytacją do przodu....
tak jakby chciała nam wykrzyczeć: ' panie mój, nie chce być z tylu ubierz mnie na przód ;> ' i takie tam różne dziwne rzeczy, które może pomyśleć nogawka ;d

Zanim zagłębimy się bardziej w temat zacznijmy od podstaw, czyli kuponu materiału...wyobraźmy sobie prostokąt >>> to nasz materiał. Teraz naszymi super umiejętnościami kreatywnego myślenia narzućmy na niego kratkę, taka jak w szkolnym zeszycie.......pionowe linie to osnowa, poziome wątek. Na rysunku 3 mamy rozrysowane nogawki.... zamalowana na szaro to przód, natomiast ta większa znajdująca się pod nią to tył naszej nogawki...zwróćcie uwagę na poziomą linie, jest to 'nitka prosta'....No i teraz w końcu przechodzimy do rzeczy, bo właśnie wszystko rozchodzi się o tą ' nitkę prosta', zwykła linia znajdująca się na każdym szablonie....po co tam egzystuje? dlaczego ktoś precyzyjnie wyznacza taka linie?....Mówiąc najprościej jeżeli nie będzie ona IDEALNIE RÓWNOLEGŁA do naszych zeszytowych kratek (pionowej albo poziomej) na wyobrażonym wcześniej prostokącie i odchyli się chociaż o 2mm na górze... na dole nogawki będzie to już PÓŁ CENTYMETRA i właśnie to jest powód dla którego nasza nogawka w ukochanych spodniach, które urzekły nas swoim uroczym kolorem będzie skręcała się jak wściekła ;>

Jak przed kupnem sprawdzić czy nie mamy do czynienia ze spodniami, które zostały w taki sposób źle skrojone? ...wystarczy złapać je za boki, podnieść do góry i przyjrzeć się czy szwy w obu nogawkach są symetryczne. Jeżeli jeden z nich przekręca się w taki sposób jak szew w nogawce na rysunku 1 lub 2 (mowa o lewej nogawce) spodnie będą nam się kręcić. Proste, prawda? Ale znacznie gorzej naprawić coś takiego...oczywiście nie mówię, że nie da się tego naprawić...
po prostu wymaga to krawieckiego obeznania i sporo pracy, aby nogawki zaczęły układać się symetrycznie co powiązane jest z ich prostym leżeniem na naszych nogach :)

Podsumowując dzisiejsze informację...zwracajcie uwagę w sklepie czy szwy układają się symetrycznie, a jak już posiadacie takie spodnie w swoim domowym zaciszu,
nie próbujcie naprawiać ich sami, bo znając życie będzie jeszcze gorzej...
zresztą logiczne...jak nie mam pojęcia o naprawie laptopa to oddaje do naprawy komuś, kto się na tym zna :p

sobota, 19 kwietnia 2014

króliczek czy kurczak?


Zastanawiałam się jaki temat wybrać na ten przed świąteczny okres, kiedy każdy jest zabiegany...kiedy kręgosłup woła o pomstę do nieba wysilając się przy kolejnej ciężkiej torbie z zakupami, a z ciasta, które zawsze nam wychodziło zrobił się zakalec. Wszystko co przychodziło mi do głowy wydawało mi się zbyt depresyjne, melancholijne, zbyt nietrafione do okazji, ale w końcu doznałam olśnienia przypominając sobie sytuację z pracy, kiedy to ujrzałam sukienkę, w której pewna pani zamierzała wystąpić na Wielkanoc :> 

<fanfary>.........<chwila napięcia>...........i teraz opis sukienki: biała z kolorowym deseniem (czerwony, zielony, niebieski, żółty), wykonana z przyjemnej dzianiny, ciekawy dekold, odpowiednia długość....i niby wszystko było by ok.....i nie powiedziałabym nic......gdyby nie jedna rzecz, a mianowicie wizja.....wizja owej pani w białej sukience w kolorowe zygzakowate wzory idącą poświecić jajka....:> Pierwsze skojarzenie: 'pisanka idzie poświecić pisanki', drugie skojarzenie: 'czy to koszyk idzie poświecić pisankę, czy to pisanka idzie poświecić koszyk'  i w końcu podpis pod moją wizja: ' pisanka i jej młode' 

I teraz powiem coś bardzo ważnego...nie wszystko co widzimy w lustrze odzwierciedla to co inni widza w rzeczywistości. W lustrze będziemy widzieć się jako sexownego świątecznego króliczka, a może się przytrafić, że w oczach innych będziemy po prostu żółtym, nieopierzonym kurczakiem, który nie do końca wydostał się ze swojej pisanki ;p

Mamy to do siebie, że jeżeli coś baaardzo, baaardzo nam się podoba to zaburzamy sobie samoocenę w zbyt pozytywnym kierunku i wtedy często dochodzi do sytuacji, że dla nas wyglądamy super w nowej sukience, ale podstawowe pytanie: czy patrzymy na NAS w sukience czy na sukienkę? I to nie jest tak, że uważam że robicie z siebie świąteczne pisanki, chce zwrócić uwagę na to co widzimy w lustrze. Prosty przykład na samej sobie...wchodzę do sklepu, od razu rzuca mi się w oczy piękna brzoskwiniowa sukienka ze złotymi koronkami...łapie ją w łapki...biegnę do przymierzalni....i na co patrze?.....na sukienkę, bo jestem nią tak bardzo zajarana, że nie widzę samej siebie...dosłownie jak sroka, która zobaczy coś błyszczącego i nic więcej jej nie interesuje, dopóki nie zataszczy swojej zdobyczy do gniazda. Ile macie tak kupionych ciuszków? nawet u mnie znajdzie się kilka ;p ....no może 2 :D ale teraz grzeczna ze mnie dziewczynka i wiem kiedy powiedzieć stanowcze NIE :D

A teraz dla wszystkich, którzy nie potrafią oprzeć się tego rodzaju zakupom przedstawie prosty sposób na radzenie sobie z nietrafionymi zakupami....róbcie zdjęcia....na zdjęciu wyjdzie wszystko, od razu widać czy fason jest odpowiedni, czy kolor nas nie przytłacza. Zajmie nam to tylko chwilę, a jak nie jesteśmy pewni czy sukienka za 400zł nie zostanie ubrana tylko raz i wrzucona później w najczarniejsze odmęty naszej szafy myślę, że poświecenie paru sekund za zrobienie zdjęcia to naprawdę niewiele :)

!!! WESOŁYCH ŚWIAT !!!
 ( ^)> <(^ )

(dla tych którzy tego nie widza to wyżej to 2 kurczaki :d )




wtorek, 15 kwietnia 2014

Zamki czyli dzikie węże w Twojej szafie


Na dzisiaj przygotowałam temat o zamkach....co najbardziej je charakteryzuje ? .....często się psuja w najmniej odpowiednich momentach ( przede wszystkim kiedy usiłuje wcisnąć się w przymałą sukienkę).
Zamki dzielimy na parę rodzajów w zależności od ich zastosowania: kryte, kostkowe, metalowe i spiralne. Mi taki podział wystarcza w zupełności, wiec i wam nie będę zaśmiecała głów innymi informacjami ;p

Żeby było klarownie i łatwe do ogarnięcia to dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą:
kostkowe.......duże plaskikowe...............................................kurtki, bluzy
kryte...............nie widać ich po zasunieciu...............................sukienki, spódnice
metalowe........nazwa sama mówi za siebie...............................kurtki, bluzy, spodnie, ozdobnie
spiralne.......... drobne plastikowe, zrobione jakby z żylek........kurtki, bluzy, spodnie

Może zacznę od tego, że podstawą jest żeby zamek leżał ' płasko'...ma leżeć tak jak linijka na biurku. Jeżeli faluje się jak dziki wąż (na zdjęciu rys.4), albo odstaje przy końcu (rys.3) to znaczy, że miła pani, która go wszywała niestety zlamiła swoją pracę i wszyła źle zamek. Fakt...czasami jest tak, że przy delikatnych materiałach naprawdę ciężko wszyć zamek tak żeby się nie marszczył i nie odstawał, ale wszystko jest do zrobienia. Jeżeli posiadacie takową 'popsuta' sukienkę lub inny produkt odzieżowy nie trzeba jej wyrzucać, zazwyczaj nie trzeba nawet wymieniać zamka, wystarczy go tylko delikatnie wypruć i wszyć na nowo :)

Dobra skoro już najczęściej spotykany problem został opisany zajmijmy się teraz kolejnym...a mianowicie...ta dam....źle spasowane kieszonki, druki, pikowania, szwy itp. Pewnie teraz pomyślicie co to ma wspólnego z zamkami....ma i to bardzo, bardzo dużo.Już wyjaśniam, zacznę od tego co to jest spasowanie, najłatwiej mówiąc jest to zrównanie dajmy na to wzoru z jednej strony zamka do wzoru z jego drugiej strony...czyli jedna i druga strona ma być połączona po zapięciu zamka tak żeby wzór tworzył całość nie mijając się. Jeżeli kieszonki są nierówno, pikowania się mijają najprawdopodobniej spowodowane jest to tym, że zamek został źle przyszyty i tak samo jak w przypadku falujących zamków można poprawić owo przesunięcie wypruwając jedną część zamka i wszyć ją ponownie dopasowując do drugiego :)

Nie chcę was za bardzo już zanudzać i dodam tylko jeszcze małą, krótka wzmiankę o początkach i końcach zamka ;p Po zasunięciu zamka materiał ma być tak równo jak odrysowany od linijki zarówno na dole jak i na górze. O ile to nie zamierzony efekt wszelkie skosy, nierówności (rys.1) są niedopuszczalne. Przy sciągaczach bywają również 'wyciągniecia', robi się wtedy taki hmm...jakby dzióbek, rozrysowałam to na rys.2 i mam nadzieje, że będziecie wiedzieć co mam na myśli :d

Tyle na temat zamków ;) Ktoś z was hoduje zamkowego węża ? ;>



niedziela, 13 kwietnia 2014

Wprowadzenie

  Aż ciężko mi uwierzyć, że dałam rade sama założyć bloga...jednak rację mają Ci którzy mówią : 'że strach ma wielkie oczy'...
  
  Kiedy najtrudniejszy krok już za mną może zacznę od początku...Dawno, dawno temu kiedy byłam małą, niczego nieświadomą komórka egzystującą gdzieś w przestrzeni i szukającą miejsca żeby się zakleszczyć...hmmm...tak sobie teraz myślę .... chyba nie o tym miałam pisać...taaaa...wiec może przeniosę swoją opowieść do czasów bardziej teraźniejszych. 
  
  Mam na imię Agnieszka, aktualnie 24 lata, 163cm wzrostu, zdjęcie wyżej prezentuje moje biało-czarne oblicze, wiec raczej nie jestem internetowym botem ;p Zajmuję się projektowaniem i szyciem odzieży...uwielbiam to robić i pomimo tego, że bywa naprawdę bardzo,bardzo ciężko to zawsze dzielnie i uparcie idę przed siebie...bo w końcu to co się nauczę z krawiectwa to już moje na zawsze :)
  
  Pomimo młodego wieku i jeszcze młodszego wyglądu posiadam już pewne umiejętności, wyciągam tez wnioski i każdego dnia uczę się nowych rzeczy. Na tym blogu chcę podzielić się z wami zdobytą wiedza, nauczyć na co zwracać uwagę przy kupnie nowych ciuchów i nie chodzi tylko o dobieranie ich do sylwetki, bardziej mam na myśli to żeby wyczulić was na to jak źle odszywane są spodnie, bluzki, spódniczki itp. i na co zwrócić uwagę przy ich kupnie. Pokarze wam też w jaki sposób krawcowa może naprawiać takie 'wybrakowane' egzemplarze, bo naprawdę wierzcie albo nie, ale dobra krawcowa potrafi czarować ;) Myślę, że będziecie czasami zaskoczeni w jaki sposób można naprawić dziurę w kurtce, skręcone nogawki albo poszerzyć kurtkę z której już 'wyrośliśmy' ;)